Dziś kosmetyk kolorowy którego używam codziennie, nawet gdy się
nie maluję. Dlaczego? Bo chroni przed promieniami UV, działa odżywczo i
odmładzająco.
Jest to baza do cieni – filtr UV mineralny – krem przeciwzmarszczkowy
na górną powiekę – rozświetlacz. Nieźle jak na jeden mały kosmetyk, który w
dodatku robi się bardzo szybko.
Jako pudry można wykorzystać stare podkłady mineralne, które
są za blade, za ciemne itd.
Powieka bez bazy:
Z bazą:
Na 5 g potrzebujemy:
35%
masło karite w chantilly – 1,75 g
1%
koenzym Q10 – 0,05 g
16%
oleje malina i truskawka, 1 k ekstraktu CO2 z granatu – 0,8 g,
10%
tlenek cynku – 0,5 g
39%
podkłady meow – 1,9 g plus 0,05 g dwutlenek tytanu
Jeśli
naprawdę nie macie starych próbek podkładów mineralnych, można np. dać 0,5 ml
tlenka żółtego, 0,1 ml tlenka czerwonego i Color Blend White z Kolorówki. Jeśli
macie bardzo tłustą powiekę, możecie część Color Blend White zastąpić np.
skrobią kukurydzianą, ryżową mąką, marantą, vel vet spheres itd.
Masła karite (shea)przedstawiać nie trzeba –
natłuszcza, chroni skórę, ma właściwości antybakteryjne nawet. Można je
zastąpić karite nilotica, które jeszcze lepiej się ubija.
Koenzym Q10 to jedyny składnik syntetyczny przy
którym zostałam – efekty jego stosowania są widoczne bardzo szybko. Jest jednym
z nielicznych składników przeciwzmarszczkowych które rozpuszczają się
tłuszczach, dlatego wybrałam go do tej bazy.
Olej
z pestek czerwonych malin ślicznie
pachnie, dobrze się u mnie wchłania, i podobno chroni przed promieniami UV
nawet na poziomie SPF 20.
Olej
z pestek truskawki też pięknie
pachnie, ma witaminy i rozświetla moją skórę. Dodałam 1 kroplę ekstraktu CO2 z
granatu http://www.aroma-zone.fr/aroma/Fiche_extCO2_grenadeBIO.asp
, który ma działanie odmładzające dzięki kwasowi punikowemu, jest potężnym
antyoksydantem, działa naprawczo, łagodząco..
Dwutlenek tytanu i tlenek cynku dadzą krycie naszej bazie i
stanowią ochronę UV mineralną. Oczywiście jest to ochrona nie dajaca się
dokładnie określić, ale dla mnie przy codziennej ekspozycji na słońce
wystarczająca, zwłaszcza że baza jest trwała i trzyma się cały dzień, czego nie
można powiedzieć o filtrach chemicznych, które po kilku godzinach trzeba
aplikować od nowa (przetestowałam niestety na mojej skórze;(
Najpierw
warto pudry rozgnieść w moździerzu lub mikserze, abyśmy nie miały grudek
białych, zwłaszcza tlenku cynku. Potem przystępujemy do ubijania masła karite –
ze względu na malutką ilość szybko idzie – chodzi o to, aby zmienić jego
strukturę – można to zrobić w moździerzu (nie polecam przy takiej ilości), lub mini
mikserem/ szpatułką przy uprzednim leciutkim podgrzaniu – tylko tyle aby karite
zmiękło, a nie się stopiło – to ważne.
Jeśli chodzicie na siłownię i macie silną rękę J, możecie nie podgrzewać – wystarczy samo mieszanie
szpatułką. Kiedy karite ma konsystencję masła, dodajemy do niego pudry i
mieszamy dokładnie. Potem dodajemy koenzym Q10 i oleje. I mamy bazę w kremie –
nietłustą, ale pozwalającą się rozprowadzić palcem na powiece bez tarcia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz