sobota, 21 lutego 2015

Mydło lawendowe i waniliowe dla dzieci




Dziś tylko chwalę się moimi ostatnimi mydłami :) przepisy nie są moje, więc się nie chwalę, ale wkręciłam się na dobre  w robienie mydeł i mam mnóstwo planów :)
Czekam na moment kiedy wprawię się na tyle, żeby robić podobne do Początkującej Mydlarki,  na razie są to jednokolorowe, bez szaleństw.
Te fioletowe to lawendowe - 3% olejku eterycznego lawendy, pół łyżki zmielonych kwiatów lawendy na pół kilo olejów (kokos, palmowy (z Kolumbiii Fair Trade, oliwa z oliwek), kolor około 3 g tlenku różowego.
Te żółte mają zapach waniliowy, kolor od maceratu nagietka (2% kwiatów nagietka w oliwie z oliwek), jest też masło karite, olej awokado i kokosowy. 1,4% naturalnego ekstraktu waniliowego i 0,2% absolutu waniliowego. Według książki Daniele Festy "Soigner ses enfants avec les huiles essentielles" wanilia o 30% zmniejsza syndrom nagłej śmierci noworodka. Nagietek jest bardzo polecany do pielęgnacji delikatnej skóry dzieci i dorosłych - łagodzi podrażnienia, nawilża, koi.

 A tu patent, który podpatrzyłam w mydlarni w Barcelonie - mydło na sznurku. Nie widziałam tego w Polsce, w krajach śródziemnomorskich to chyba powszechne?

czwartek, 12 lutego 2015

Kostka do masażu walentynkowa


na walentynki masaż jest obowiązkowy. Dla tych którzy nie przepadają za olejkami można przygotować kostki do masażu. Nie są tak tłuste jak olejek, nie rozleją się niechcący na całą pościel i można przygotować je w dowolnych foremkach – serduszko mile widziane :)



pomysł użycia wosku sojowego zaczerpnęłam od Aroma Zone. Wosk sojowy ma niską temperaturę topnienia (ok. 50 stopni), jest lekki, więc nasze kostki topią się w temperaturze ciała. Używany jest też do robienia świec.



Dodałam też olej sezamowy, który według Ajurwedy jest doskonałym olejkiem do masażu – oczyszcza skórę, ładnie się wchłania, zawiera antyoksydanty, w tym selen, naturalną lecytynę. UWAGA – raczej nie dodawajcie oleju ciemnego z prażonego sezamu, chyba że chcecie pachnieć jak z chińskiej restauracji! Ja użyłam dezodoryzowanego oleju sezamowego z Aroma Zone, produkowanego przez manufakturę kobiet z Mali (edit:ostatnio robiłam z olejem sezamowym VitaCorn, też bardzo dobry)

Dałam też olej abisyński - jest też dobry do masażu, bo nie wchłania się od razu.

Jeśli nie macie wagi, możecie dać połowę wosku sojowego, połowę oleju.

Co do zapachu – dałam champakę, pieprz i naturalny aromat brzoskwiniowy (nie polecam sztucznego, kiedy robiłam z niego świeczkę, rozbolała mnie głowa). Jak dla mnie kostki pachną CUDOWNIE!

Champaka (Michelia cham paca), zwana w sanskrycie Nag Champa, jest często używana do przygotowania kadzideł do świątyń indyjskich.  Pochodzi z Himalajów i należy do tej samej rodziny co magnolia. Jest używana w perfumach (j’adore Diora), ale też w  kosmetykach pielęgnacyjnych – Chanel doceniło jej walory antyoksydacyjne i dało do kremu kosztującego 800 złotych chyba.


Ajurweda poleca ją do oczyszczenia 3 doszy. W Indiach często dekoruje się łóżko nowożeńców kwiatami champaki i jaśminu. Symbolizuje ideę reinkarnacji, życie wieczne, zwycięstwo radości nad ego. Według Lydii Bosson działa na 4 i 7 czakrę.

Ma potężny efekt na problemy psychosomatyczne, problemy z oddychaniem (kiedy brakuje nam tchu ze stresu), problemy kardiologiczne (kiedy kłuje nas serce z niepokoju), impotencję, oziębłość, niezdolność do odczuwania czułości, problemy z otwarciem się na miłość, ciągła nieufność w związku (za Lydią Bosson). Jako że jest to absolut, nie należy go używać wewnętrznie. 

Sprawdziłam te właściwości na sobie i innych, zanim znalazłam tę książkę. Zakochałam się w tym zapachu kiedy pierwszy raz kupiłam sobie w Mazidłach, i zrobiłam perfumy – champaka, 1 kropla szałwii muszkatołowej do utrwalenia i hydrolat geraniowy – śliczne, trochę jak konwalia. Kiedy używałam ich stale, zauważyłam, że jestem spokojniejsza, radośniejsza, bardziej zrelaksowana…

Olejek pieprzu czarnego (piper nigrum) zawiera kariofilen, kumulen, beta- elemen.
 

Wg Dominika Baudoux jest skuteczny na problemy trawienne,

działa przeciwbólowo,

stymulująco,

jest afrodyzjakiem (m.in. przez swoje zdolności rozgrzewania, zwiększania ukrwienia miejscowo),

 pomaga na ból zębów,

 anginy,

bóle mięśniowe, stawowe,

stan astenii ogólnej i seksualnej.

Należy go używać  w rozcieńczeniu, maksymalnie 20% olejku w oleju bazowym. Pomaga też na bulimię – razem z innymi olejkami zwalcza napady wilczego głodu.


 

przepis na 50 g






Faza

Składnik

%

G

A

Wosk sojowy

45

22,5

B

Olej sezamowy

32,4

15,5

B

Olej abisyński

20

10

B

Olejek eteryczny pieprzu czarnego

0,6

0,3(6 kropli)

B

Absolut champaki

0,6

0,3 (6 kropli)

B

Absolut waniliowy

0,3

0,15 g(3 krople)

B

Aromat brzoskwini

2

1



 

 

 

 

 

 

 

 
absolut waniliowy z Mazideł  i Aroma Zone rozpuszcza się w wodzie (są też rozpuszczalne w tłuszczach), stąd te kropki ciemne na kostkach.



 
 
 
Wykonanie - rozpuszczamy  w zlewce szklanej umieszczonej w kąpieli wodnej wosk sojowy, dodajemy pozostałe składniki, i wlewamy do foremek. Możemy włożyć na pół godziny do zamrażarki, aby ułatwić wyjmowanie naszych kostek. I gotowe :)lepiej przygotować je kilka dni wcześniej, aby "odpoczęły". z mojego doświadczenia wynika, że wszystkie stałe kosmetyki (a nawet świece) zyskują na tym
 
 
 
 


 

sobota, 7 lutego 2015

czas na bal! Balsam rozświetlający z drobinkami



Czy ktoś wybiera się dziś na bal? Bo dziś przepis imprezowy – na krem brązująco – rozświetlający z drobinkami. Jestem z niego bardzo zadowolona. Zrobiłam kiedyś żel rozświetlający Aroma Zone, ale zostawał na dłoniach, nie skórze ciała. Olejek z kolei wygląda super, ale kiedy tańczymy i przytulamy się do partnera, ślady na jego garniturze murowane. Ten krem ślicznie błyszczy, trzyma się skóry, nawilża ją i pachnie różą, cham paką i morelą. Gotowe na podbój balu? J

Oto przepis, którego sekretem jest stearynian magnezu – to on zwiększa przyczepność pigmentów do ciała, ich trwałość, i brak migracji na białą koszulę faceta.

Tak wygląda w słoiku w świetle dziennym w lato


 
 
 
Tak na ręku z flashem
 
 
a tak na dekolcie na sali balowej
 
 
użyłam miki Diamond Dust, której nazwa trafnie oddaje jej istotę - są to malutkie diamenciki, iskrzące w świetle.

przepis na 100 g


Faza

Składnik

%

G

A

Stearynian magnezu

5

5

A

Stearyna

5

5

A

Dwutlenek tytanu

1

1

A

Olivem 1000

4

4

A

Olej kokosowy

20

20

B

Woda

60

60

B

Gliceryna

3

3

C

Mika diamond dust

1

1

C

Mika noisette

2

2

C

Ea brzoskwinii

1

1

C

Cham paki absolut

0,3

0,3

C

Róży absolut

0,1

0,1

C

Oe sandałowy

0,1

0,1

C

Cos gard

0,6

0,6

stearynian magnezu odkryłam dzięki blogowi Caly, która używała go do zmieniania konsystencji balsamów, kremów pod prysznic, ubitego masła karite... zwiększa przyczepność, trwałość kosmetyku, poprawia jego aplikację.

Stearyna (kwas stearynowy) jest obecna naturalnie w wielu tłuszczach (masło kakaowe, karite, olej palmowy),  używana jest głównie do produkcji świec, ale w kosmetykach także - poprawia stabilność emulsji, jej właściwości nawilżające. Pozyskiwana jest z oleju palmowego. Ja kupuję ją w Aroma Zone, która gwarantuje jej pochodzenie z upraw zrównoważonych z Kolumbii.

Dwutlenek tytanu dodałam, aby ukryć drobne niedoskonałości skóry i zwiększyć krycie balsamu.

olivem 1000 w połączeniu z stearyną i stearynianem magnezu daje idealną konsystencję, nietłustą, łatwo się wchłaniającą i nie pozwalającą drobinkom opaść na dno, jak to bywa w płynnych kremach.

Mika noisette Aroma Zone jest śliczną, błyszczącą kasztanową miką,  podobna do niej jest caramel z kolorówki, ale nie identyczna.

Zapachy oczywiście można dobrać do swoich perfum, ja akurat uwielbiam tę mieszankę róży, champaki i moreli, utrwaloną olejkiem sandałowym. Jest cudowna, i podoba się innym :)

Robimy jak każdy inny krem, z tym że fazę A warto mieszać podczas rozpuszczania emulgatora, żeby równomiernie rozprowadzić stearynian magnezu i dwutlenek tytanu. Ja robiłam elektrycznym mikserem, stąd ta konsystencja ubitej pianki.
Udanej zabawy :)