środa, 27 marca 2019

henna


Zielono mi :D
farbowanie henną nie jest moją ulubioną czynnością, ale tak naprawdę ma same zalety – jest zdrowe dla nas i środowiska (p-fenylenodiaminy, używane w farbach konwencjonalnych, powodują immunotoksyczność, a w konsekwencji alergie, zaburzenia hormonalne, nowotwory), nie marnujemy plastikowych fartuchów, rękawiczek itd. (ja używam jednych rękawiczek cały czas) jak u fryzjera, i po nałożeniu farby (co razem z rozrobieniem mieszanki trwa u mnie około 20 minut) możemy się relaksować. ( moja mieszanka  -  19,1% - 9,16 g amla,  44% - 21 g indygo, 22% - 10,5 g henna egipska, 14,7% - 7 g łupina orzecha włoskiego, 2,4 g głożyna, nazywana też jujuba czy Sidr (ziziphus jujuba) – zapobiega wypłukiwaniu się indygo, trzymana 3 godziny, rozrobiona wodą chwilę przed nałożeniem).  Już dawno zauważyłam,  że henna działa głęboko rozluźniająco (trzeba pamiętać, że skóra głowy jest mocno unerwiona, stąd wszystko co na nią nakładamy szybko rozprowadzane jest na cały organizm), ale dopiero niedawno przeczytałam, że jest z niej destylowany olejek eteryczny. W Indiach, gdzie używana jest powszechnie, destyluje się olejek razem z sandałowym. Wg książki „Ajurweda i aromaterapia” L. i B. Millerów uaktywnia zdolności parapsychiczne, zdolność jasnowidzenia i pobożność. Jest głównym składnikiem preparatu o nazwie Shamama, stosowanego przez wielu guru. Wskazana jest przy zaburzeniach umysłowych, gniewie, frustracji, wywołuje jasność w umyśle i pobudza trzecie oko. A w książce Henna for hair znajdziecie info, jak nakładać hennę, jak mogą jej używać blondynki i na co zwracać uwagę przy zakupie. A ja zrobię sobie jakiś tatuaż chyba jeszcze oprócz farbowania

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz