środa, 11 czerwca 2014

spray na kleszcze i komary


Piękna pogoda trwa…

M z dzisiejszej wyprawy do lasu wrócił cały pogryziony przez komary, których jest plaga, jak donoszą wszystkie serwisy informacyjne.

Komary uprzykrzają życie, a ugryzienie przez kleszcza wiadomo może skończyć się poważnymi chorobami.

Ten spray przetestowałam w miejscu na Mazurach, gdzie kleszczy było  zatrzęsienie, nie trzeba było wchodzić do lasu, łaziły sobie po trawie i wskakiwały na człowieka i psiaka…

 

Na komary najczęściej stosowany jest olejek cytronelli , który oprócz właściwości odstraszających owady sprawdza się też w dezodorantach, preparatach przeciwreumatycznych, ma działanie antygrzybiczne, antybakteryjne.

polecany jest też olejek eukaliptusu cytrynowego (eucalyptus citriodora), którego głównym składnikiem aktywnym jest tak samo jak w cytronelli cytronellal, którego zawiera ok 70%. To wyabstrahowany z niego składnik jest głównym aktywnym w nowej serii Pranarom na komary.

olejek geraniowy (pelargonium graveolens) też skutecznie odstrasza skrzydlatych intruzów.

Olej roślinny neem (melia azadirach) znany jest z swoich odstraszających owady właściwości, polecany jest też przeciwko pchłom, szkodnikom roślin itp. w Indiach, kraju swojego pochodzenia, jest stosowany jako naturalny oprysk upraw. jest polecany do pielęgnacji cery trądzikowej, zakażonej gronkowcem i innymi bakteriami. Jedyny jej minus to okropny zapach, jak dla mnie skrzyżowanie popsutej cebuli i popsutej wędzonej ryby.. uhh... ale na szczęście cytronella zabija ten odór

olej andiroba ma właściwości przeciwzapalne, wspomaga leczenie reumatyzmu, ale też wg Aroma Zone właściwości odstraszające kleszcze.

aby połączyć oleje z wodą, użyłam gelisucre, emulgatora do emulsji na zimno. w tej ilości, powoduje połączenie składników, nie tworząc kremu. przed każdym użyciem spray trzeba wstrząsnąć.

proporcje na 100 g
Faza
Składnik
%
G
A
Andiroba olej
5
5
A
Neem olej
5
5
A
Cytronella OE
1
1
A
Eukaliptus cytrynowy OE
0,3
0,3
A
Geranium rosat OE
0,3
0,3
A
Drzewo różane OE
0,3
0,3
A
Gelisucre
1
1
B
Woda
87
87
B
Cos gard
0,6
0,6

wykonanie bardzo proste - do zlewki wkładamy składniki fazy A, mieszamy, dodajemy wodę i konserwant, przelewamy do naszej buteleczki i zabieramy ze sobą na spacer :)

wtorek, 10 czerwca 2014

Balsam w kostce na wrastające włoski ananasowy


Wreszcie jest gorąco! Uwielbiam upały, kiedy słońce parzy głowę…


Kiedy nosi  się zwiewne sukienki, szorty…

Ale jest jeden minus. A właściwie dwa. Najpierw depilacja. Nie muszę tłumaczyć – boli jak cholera. Problem drugi – wrastające włoski. Kiedy człowiek chciałby się nacieszyć gładką skórą – tu jakieś krostki, czerwone plamki…uhh…
zaczęłam szukać sprawdzonych, polecanych składników. znalazłam domową wersję zachwalanego za oceanem Tendskin na Laboratorium Urody . kwas salicylowy miałam, ale nie chciałam robić toniku na spirytusie, który podrażnia moją skórę. dobre recenzje miał też olejek dla mężczyzn Decleora z olejkiem goździkowym.
i tak powstał mój specyfik.
 
pachnie tropikalnie - ananasowo-goździkowo, zostawia super gładką skórę i zero wrastania (przy stosowaniu dwa razy w tygodniu)!
ze względu na kwas salicylowy nie powinien być stosowany przez kobiety w ciąży i karmiące piersią i nie powinien być używany przed opalaniem i wizytą w solarium.
o balsamie w kostce DIY przeczytałam na blogu Reo. To ona zaczęła produkować balsamy w kostce inspirowane Lushem. potem blogosferę zalały różne przepisy, ale jej najbardziej mi się podobają.
najważniejszym składnikiem jest emulgator. to on sprawia, że na mokrej skórze kostka ładnie się rozprowadza i nie zostawia uczucia tłustości.
 
Faza
Składnik
%
G
A
Masło sal
40
20
A
Masło kpangan
20
10
A
Polawax
20
10
A
Olej krokoszowy
20
10
A
Kwas salicylowy
1,5
0,75
B
Ananas ekstrakt
10
5
B
Aromat ananas
1
0,5
B
Olejek goździkowy
0,06
0,03
( 1 kropla)
B
Kurkuma
0,03
0,18 ml
B
Mika złota
0,04
0,4 ml
Masło sal jest twarde w temperaturze pokojowej, ale daje takie fajne kremowe konsystencje w balsamach itd. otrzymywane jest z pestek rośliny shorea robusta, pod którą według legendy narodził się Budda. zawiera fitosterole, działa natłuszczająco i zmiękczająco, co przydaje się zmaltretowanej depilowaniem skórze. można zastąpić np. masłem kakaowym.

masło karite kpangan, zwane złotym karite, ma przyjemny zapach i właściwości pielęgnujące podobne do "zwykłego" karite. rośnie w innych rejonach Afryki i warto po niego sięgać chociażby aby wspierać zrównoważony rozwój gospodaraczy i ekologiczny.

polawax, wosk nr 1, to popularny emulgator, który pozwoli naszym kostkom ślizgać się po skórze.

olej krokoszowy kiedyś był sprzedawany za zawrotne pieniądze na Allegro jako naturalny depilator. u mnie faktycznie spowalnia odrost włosów depilowanych.

kwas salicylowy jako łagodny złuszczacz doskonale się nadaje do naszego balsamu.

wpadłam na super pomysł aby dodać ananas w proszku. uwielbiam ekstrakty owocowe, tylko zawsze się zastanawiałam, jak je stosować. nie lubię maseczek. wiadomo, że ekstrakty te zawierają dużą ilość cukrów, które są idealną pożywką dla bakterii i grzybów i kremy z ich dodatkiem trzeba bardzo szybko zużyć. na Mazidłach jest też napisane, że bromelaina jest aktywna tylko 15 min po kontakcie z wodą, a zależało mi na właściwościach złuszczających ananasa.  ananas rozpuszcza się w wodzie, więc w naszym balsamie zaczyna być aktywny dopiero w momencie aplikacji balsamu na skórze!

dodałam też 1 kroplę eterycznego olejku goździkowego. jest jednym z najmocniejszych antybiotyków, jest też bardzo dermokaustyczny, czyli może podrażniać skórę, dlaczego zawsze trzeba go rozcieńczać.

dodałam kurkumy, aby wzmocnić kolor i dla jej antybakteryjnych właściwości. podobno ma też opóźniać odrost włosów, ale tego nie zaobserwowałam. kiedyś smarowałam się kurkuminą od tanatosa, ale jedyny efekt to karnacja Hinduski :)

trochę złotej miki, aby nasze nogi lśniły :)

sposób wykonania banalnie prosty
do zlewki wrzucamy fazę A, podgrzewamy w kąpieli wodnej do rozpusczenia wszystkich składników, zdejmujemy z ognia. teraz trzeba chwilę cierpliwości i wyczucia. kiedy dodamy za wcześnie proszek ananasowy i wlejemy do foremek nasz balsam, opadnie on na dno, a nam zależy żeby pozostał w zawieszeniu. ja czekałam 14 minut, ale to zależy od temperatury na dworzu, naczynia itd. po 14 minutach dodałam fazę B i przelałam do foremek (u mnie małe od czekoladek). po pół godzinie wstawiamy do zamrażarki, wyjmujemy po 2 godzinach i zostawiamy na powietrzu na kilka godzin.
używamy na wilgotną skórę po prysznicu, smarujemy kosteczką ciało jak mydłem, delikatnie osuszamy ręcznikiem, nie spłukujemy. i cieszymy się gładką skórą :)